Kończyła właśnie nakładać maskarę, gdy nagle Ayumi zaczęła
dobijać się do łazienki.
- Ino! - krzyknęła Hamasaki. - Długo jeszcze?
Ja tu jestem zdesperowana! - krzyczała wściekłym tonem.
Blondynka wzruszyła jedynie ramionami, nic nie odpowiadając.
Kilka razy przeciągnęła szczoteczka przez rzęsy, a następnie uśmiechnęła się do
własnego odbicia, będąc zadowolona z efektu końcowego.
Ayumi znów uderzyła w drzwi zaciśniętą pięścią. Yamanaka
westchnęła ciężko, nie wiedząc, skąd ten pośpiech. Chwyciła za swoją
kosmetyczkę, a następnie opuściła łazienkę.
- Wreszcie! - krzyknęła czerwona na twarzy
Ayumi i nie zwlekając ani chwili dłużej, weszła do łazienki, głośno
zatrzaskując za sobą drzwi.
- Pali się czy co? - zapytała Ino Hinaty,
która właśnie konsumowała swój poranny posiłek. - Mamy przecież jeszcze sporo
czasu.
- Ona potrzebowała skorzystać z ubikacji, a
nie zacząć się malować - stwierdziła Hyuga, gdy tylko przełknęła kęs ciepłej
pannini.
- Dobra, gdzie Sakura? Trzeba z nią omówić
pakt - powiedziała z szyderczym uśmiechem Ino.
Hinata spojrzała się niepewnie na przyjaciółkę, a następnie
powiedziała:
- Wyszła, gdy zajmowałaś łazienkę. Musiała
coś pilnie załatwić przed szkołą.
Na twarzy Ino pojawiło się zdziwienie.
- Co? - spytała niedowierzając. - Ale
mieliśmy... - zaczęła.
- Mieliśmy rozmawiać wczoraj wieczorem, a ty
zasnęłaś na kanapie - powiedziała Hinata rozkładając ręce, wiedząc, że dalsze
drążenie tego tematu nie będzie pomocne Sakurze.
Stała w windzie, która zjeżdżała od kilku sekund, nerwowo
wykręcając palce. Nie miała wyboru - musiała załatwić sprawę z Sasuke jak
najszybciej, gdyż Ayumi dała jej do zrozumienia, że jeśli nie wyjaśni kilku
spraw z jej kuzynem, to sama ją do niego zaciągnie, a przy okazji powie o
wszystkim Ino. Ten drobny szantaż podziałał od razu. Gdy sama, z własnej nie
przymuszonej woli, pocałowała go wtedy w szatni, ku jej zdziwieniu nie chciał z
nią o tym rozmawiać, aczkolwiek teraz coś się zmieniło. Nawet mogła się
domyślić co - mama Ayumi wkroczyła do
akcji.
Gdy tylko wyszła z windy, a następnie z budynku, zasunęła
pod szyję bluzę. Jesień ostatnimi dniami dawała się we znaki. Sasuke czekał już
na nią w samochodzie, zaparkowanym niedaleko wejścia. Wzięła głęboki wdech,
poprawiając torbę na swoim ramieniu i pewnym krokiem skierowała się ku
samochodowi, do którego po chwili wsiadła.
- Hej - mruknęła przyciszonym głosem.
Sasuke skinął głową, również się z nią witając, po czym
wyjechał z podziemnego parkingu prosto na drogę.
Oboje zbierali w sobie słowa, które powinni sobie
powiedzieć i myśli, które nie były ani trochę klarowne. Według Sakury Sasuke
bardziej skupiał się na tym, co dzieje się w okolicy niż na tym, o czym jeszcze
wczoraj był tak skory z nią rozmawiać.
Byli już
w połowie drogi do Konohy, a nie zamienili ze sobą ani słowa. Głowa Sakury cały
ten czas była oparta o szybę, a jej tęczówki uważnie lustrowały miejski
krajobraz. Po kilku kolejnych minutach zaczęła stukać paznokciami o tapicerkę,
ale nawet to nie zwróciło uwagi szatyna. Trochę sfrustrowana zaczęła wtykać
palce w radio, co chwilę zmieniając stację i głośność muzyki. Wszystko po to,
by mu nieco podnieść ciśnienie, ale nawet to nie pomogło. Kątem oka spojrzała
na swojego rówieśnika, po czym westchnęła.
- Powiesz mi wreszcie, o czym dokładnie chciałeś ze mną rozmawiać, czy
nie? - mruknęła lekko znudzonym tonem, zdając sobie sprawę z tego, że za pięc
minut będą znajdować się już na szkolnym parkingu.
O dziwo, tym razem Sasuke zwrócił na nią uwagę
- O tym, co wydarzyło się wczoraj? - zapytał z
wyraźnym i nie dość odpowiednim
sarkazmem, co akurat jej się nie spodobało.
- Ayumi już mnie poinformowała, że przez
najbliższe kilka dni nie opędzę się od jej matki. Coś jeszcze masz do dodania?
- fuknęła poddenerwowana, co ją jeszcze bardziej irytowało. To jego miała
wyprowadzić z równowagi, nie siebie, jednak on, jak to miał w swoim zwyczaju,
przybrał maskę całkowitego spokoju i opanowania.
- Powiedziałaś jej? - spytał, spoglądając na
nią kątem oka z uniesioną brwią.
- Wiedziała o wszystkim, zanim zdążyłam
przekroczyć próg domu – wytłumaczyła ostrym tonem.
- Mogłem się tego spodziewać… - mruknął pod
nosem, przekręcając w między czasie kierownice i wjeżdżając na szkolny parking.
- Powiedz mi, czego ty tak naprawdę ode mnie
chcesz? – spytała, gdy ten zgasił silnik samochodu.
Sasuke westchnął lekko i spojrzał na nią kątem oka. Wzrok
miał chłodny, niemal urażony.
- Tak trudno się domyślić? - spytał, nie
spuszczając z niej wzroku. - Poza tym wiem, że też tego chcesz - dodał,
bezwarunkowo unosząc kącik ust.
Sakura zmarszczyła brwi.
- Skąd niby wiesz, czego chce?’ – oburzyła się
z zaostrzonym wyrazem twarzy.
- Gdyby było inaczej, nie przyszłabyś wtedy do
szatni. A przede wszystkim nie pocałowałabyś mnie sama z siebie - wyrecytował,
jakby już od dawna miał tą wypowiedź ułożoną od dawna.
Odpięła swój pas i odwróciła się ciałem do niego, unosząc
jeden palec do góry, który jednak szybko schowała.
- To... - zaczęła, jednak nie potrafiła
skończyć, wiedząc, iż nie posiada żadnych argumentów przeciwko temu, co właśnie
powiedział. Musiała przyznać mu racje i nie mogła nic na to poradzić.
Widząc jej reakcje, przekręcił lakonicznie oczami, po czym
wyciągnął ku niej dłoń, która zatrzymała się w połowie odległości od niej.
- To jak będzie?
Pobladła, a słowa utknęły w jej gardle. Doskonale
wiedziała, o co teraz pyta, nie musiał nawet mówić tego wprost. Milion myśli
przelatywało w tej chwili przez jej głowę. Jeszcze wczoraj pałała do niego
niechęcia ze względu na słowa Karin, które szybko okazały się zwykłym
nieporozumieniem. A teraz wahała się nad tak poniekąd banalną odpowiedzią.
Główne pytanie, jakie nasuwało jej się w tej chwili na myśl, było: czy to jest
coś, czego chce? Jej serce rwało się, by powiedzieć ‘tak’. Gdyby to sercem się
kierowała, już dawno położyłaby swą dłoń na jego, jednak jej rozum walczył,
twierdząc, że to nie do końca dobry pomysł, zachowując resztki
zdroworozsądkowego myślenia. Oczami przeszłości przypomniała sobie jego chłód,
jego wyraz twarzy, gdy kilka nocy wcześniej przyszedł do Konan, chcąc zapisać
się na walki. Ta osoba nie siedziała w tej chwili z nią w samochodzie. Wreszcie
przełknęła wszystkie słowa, których nie wypowiedziała i pewnie nie wypowie i
zaostrzyła swoje brwi.
- Chyba z tym to powinieneś zwrócić się do Karin.
Wczoraj wszystkich poinformowała, iż to ty jesteś jej chłopakiem - odparła
szorstko.
Sasuke parsknął cicho pod nosem, próbując się jednak nie
zaśmiać.
- A więc to cię wczoraj gryzło… - powiedział
półśmiechem. - Czyżbyś była zazdrosna?
Niezadowolona, iż została rozszyfrowana, czym prędzej
chciała opuścić samochód, jednak gdy tylko nacisnęła klamkę, drzwi się nie
otworzyły. Jeszcze bardziej niezadowolona, odwróciła się i spoglądała na niego
z furią, przypominając sobie, jak kiedyś już zamknął ją w samochodzie i woził
po całym Tokio.
- Zablokowane od środka - wytłumaczył
pośpiesznie i nim ta zdążyła cokolwiek dodać, Sasuke wyszedł z samochodu,
okrążając go.
Różowowłosa uważnie go obserwowała w lusterku, aż wreszcie
znalazł się obok jej drzwi, otwierając je na oścież.
- Nie lepiej byłoby je odblokować? - fuknęła
wychodząc z auta. Nie znała się zbyt dobrze na samochodach, ale wiedziała, że
skoro da się je zablokować za pomocą jednego przycisku, to tak samo da się je
odblokować.
- Nie. Chciałem zobaczyć twoją reakcje. Po za
tym domyśliłem się, że w pewnym momencie zechcesz mi uciec - powiedział, po
czym trzasnął drzwiami.
Pomimo iż chciała zakończyć tę rozmowę, czując się nieco
speszona, to jej nogi nie potrafiły się poruszyć. Nie zwracając uwagi na
jakikolwiek zdrowy rozsądek i to, co właśnie on jej w tej chwili podpowiadał,
oparła się o srebrne Audii Uchihy, znając oby poprawną odpowiedź.
- Nie uciekam, zapragnęłam tylko świeżego
powietrza - mruknęła.
Sasuke zaśmiał się ponownie pod nosem, a następnie również
oparł się o swój samochód tuż obok niej.
- A więc powiadasz że jesteś zazdrosna o
Karin… - zaczął zadziornym tonem.
- Wcale tego nie powiedziałam -
zaprotestowała.
- Ale gdy tylko to powiedziałem, zapragnęłaś
uciec. Ponownie.
- Dążysz do czegoś konkretnego czy do zwykłych
spekulacji? - zapytała Sakura, kątem oka spoglądając na kruczowłosego.
- To pierwsze. - odparł. - Ah, nie ma to jak
zwykła kobieca zazdrość. Ale przyznam się, że nie sądziłem, że kiedykolwiek
będziesz zazdrosna.
- Wcale nie... - urwała, widząc jego wzrok,
który mówił jedno: nie było najmniejszej szansy, by jej wierzył. Mogła sobie o
tym pomarzyć.
- Niech ci będzie - powiedziała lekko
poddenerwowana. – Tak, byłam zazdrosna - dodała przez zaciśnięte zęby.
- Byłaś czy jesteś? - spytał, ponownie
półśmiechem.
- Nie przeginaj, Uchiha - fuknęła. - Mogę już
iść? - zapytała, wiedząc że jeżeli zacznie oddalać się z własnej woli, ten nie
pozwoli jej pójść. Zawsze tak było.
- Nie skończyliśmy. I mamy jeszcze sporo czasu
do rozpoczęcia zajęć - powiedział, odchylając się od samochodu i stając
naprzeciwko niej.
- Słuchaj mnie uważnie, bo nie mam zamiaru się
powtarzać – zaczął poważniej, a gdy naprawdę skupia się na tym, co ma zamiar
powiedzieć, kontynuował. – To, co Karin rozpowiada, to jest tylko i wyłącznie
jej głupie gadanie. Nie interesuje mnie to, bo to nie ona mnie obchodzi, tylko
ty. Ty ze swoim zawziętym i upartym charakterem. I to z tobą chcę być i się
spotykać, nie z nią, nie z nikim innym. Spójrz prawdzie w oczy, Sakura. Spytam
się jeszcze raz: chcesz tego?
- Spójrz prawdzie w oczy… - powtórzyła za nim
przyciszonym głosem, spoglądając prosto na niego. Ponownie dzisiejszego poranka
słowa utknęły w jej gardle, a przysłowiowa prawda aż ja kolała. Przymknęła na
sekundę powieki i przełknęła zalegająca ślinę.
- Niech ci będzie. Zgadzam się - powiedziała i
wraz z jej słowami, kącik jego ust uniósł się. I ona również uśmiechnęła się do
niego.
Widząc uśmiech na jej twarzy, Sasuke położył na niej swoją
dłoń i kciukiem zaczął przejeżdżać po jej policzku. Ich twarze pomału zaczęły
się stykać ze sobą, gdy nagle ktoś za nimi odchrząknął. Uchiha oderwał się od
Sakury, by zobaczyć jak Tsunade uważnie
ich obserwuje.
- Nie będę wam przeszkadzać - powiedziała
oficjalnym tonem. - Sakuro, chciałabym cię widzieć przed zajęciami w gabinecie
dyrektora - dodała, zwracając się bezpośrednio do zażenowanej uczennicy, a
następnie zaczęła się oddalać.
- Zaraz przyjdę! - krzyknęła za kobietą.
- Najpierw ciotka, teraz ona, jak myślisz, kto
następny? - zadrwił Sasuke autentycznie niezadowolony z faktu, że ktoś znowu im przerwał.
- To nie pora na żarty. Od niedawna jest moim
opiekunem zamiast kuratora - mruknęła pod nosem.
Źrenice Sasuke rozszerzyły się w zdziwieniu. Było widać, iż
tego się nie spodziewał.
- Teraz już rozumiem, dlaczego nikt nie wie,
kto jest twoim opiekunem - powiedział lekko zmieszany.
- I nikt ma się nie dowiedzieć - nalegała.
Nigdy wcześniej nie obawiała się rozmowy ze swoją opiekunką, jak w tej chwili.
Czuła się niezręcznie, że członkini rady Konohy przyłapała ją na niemal
pocałunku.
Sasuke widząc jej minę, przewrócił tylko lakonicznie
oczami, domyślając się, co jej chodzi po głowie.
- Masz prawie osiemnaście lat, to byłoby
głupie z jej strony, gdyby dała ci reprymendę za ten prawie-pocałunek -
stwierdził bez ogródek, jednak ona tylko pokiwała głową, nie wiedząc, co o tym
wszystkim ma sądzić.
- Idę z nią porozmawiać. Wolę to mieć za sobą
– powiedziała, poprawiając torbę na ramieniu.
Sasuke zaczął podążać za nią
- Ty chyba nie sądzisz, że będziesz przy tej
rozmowie? - fuknęła, czując, że jeśliby to zrobił, byłby to kompletny brak
poszanowania jej prywatności z jego strony.
Słysząc jej pytanie, prychnął pod nosem.
- Nawet mi to nie przyszło przez myśl - powiedział.
- Ale póki nikogo jeszcze nie ma w szkole oprócz nas i nauczycieli, równie
dobrze mogę na ciebie poczekać - dodał, na co uśmiechnęła się do niego, jakby
jego odpowiedź całkowicie ją usatysfakcjonowała.
Gdy tylko weszła do gabinetu dyrektora, Minato Namikaze
obdarzył ją szczerym uśmiechem.
- Tsunade prosiła, bym przyszła - powiedziała.
- Tak, tak. Siadaj na fotelu, ona zaraz
przyjdzie. Wykonuje w tej chwili ważny telefon - powiedział dyrektor, a uśmiech
nie schodził z jego twarzy.
Sakura przytaknęła i przyklapnęła na pierwszym lepszym
fotelu. Swymi tęczówkami zaczęła uważnie oglądać gabinet, w którym znajdowała
się już kilka razy, aczkolwiek dopiero teraz mogła mu się dokładnie przyjrzeć.
Nigdy wcześniej jednak nie widziała na biurku dyrektora ramki ze zdjęciem
kobiety w zaawansowanej ciąży. Nie przypominała sobie, by Ayumi czy ktokolwiek
wspominał, by dyrektor był żonaty, jednak po co mu zdjęcie kobiety, jeśli jest
kawalerem? Gdy pogrążała się bardziej w swoich myślach, drzwi do gabinetu ponownie
się otworzyły i weszła przez nie Tsunade.
- Nie sądziłam, że tak szybko przyjdziesz, ale
cieszy mnie to, że się zjawiłaś - powiedziała nadal swym poważnym tonem,
opierając się o biurko dyrektora. - Nim przyszłaś, powiedziałam dyrektorowi o
twoim pierwszym dniu praktyk - zaznaczyła. - Mam nadzieję, że podzielasz zdanie
Shizune, z którą wczoraj spędziłaś dość dużo czasu.
- Tak, Shizune dużo mi pokazała,i wyjaśniła
kilka istotnych rzeczy, jeśli chodzi o zawód lekarza - powiedziała ze szczerym
uśmiechem.
- Cieszę się - odpowiedziała Tsunade,
spuszczając ze swego oficjalnego tonu. - Jeśli chodzi o twoja przyszłość, to
zastanawiałam się czy wypełniłaś już aplikacje na studia? - zapytała.
- Większość tak, zostały mi jeszcze dwa do
wypełnienia - powiedziała, bijąc się w myślach, że mogła to zrobić o wiele
wcześniej, a nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę.
- A gdzie postanowiłaś składać aplikacje? -
Tym razem to pytanie zadał dyrektor.
- Nagoya, Chiba, Okayama, Niigata, Kwansei
Gakuin, Hiroshima, Tokyo metropolitan, University of Tokyo, Kyoto... - zaczęła
wymieniać i jej lista ciągła by się o wiele dłużej, gdyby Tsunade jej nie
przeszkodziła.
- Zamierzasz składać aplikacje tylko w
Japonii, czy w twojej liście znajduje się też jakiś zagraniczny uniwersytet? -
spytała stoicko właścicielka szpitala Konohy.
- Tylko w Japonii - odpowiedziała,
zastanawiając się, do czego ta rozmowa dąży. Podczas wybierania uniwersytetu
nigdy nie przyszło jej do głowy składanie aplikacji za granicą. Głównym
aspektem był brak funduszy.
Tsunade wymieniła się z Minato porozumiewawczym
spojrzeniem, które nie umknęło jej uwadze.
- Rozumiem, że twoja decyzja została podjęta
na podstawie sytuacji, w której się znajdujesz - zauważył Minato.
- Po porannej rozmowie z Shizune stwierdziłam,
że jeśli bardzo ci zależy na byciu dobrym i zasłużonym lekarzem, powinnaś
studiować u najlepszych - zaczęła ze spokojem Tsunade. - Wiele uniwersytetów w
stanach, Anglii i Austaralii mają przygotowane specjalne programy stypendialne
dla uczniów z mniej zamożnych rodzin. Jeśli będziesz mieć oceny - dostaniesz
stypendium. Kwestią będzie tylko bilet, w której wiem, że dojdziemy do
porozumienia.
Po raz kolejny zaniemówiła, jednak tym razem nie z powodu
Sasuke.
- Ważne jest, byś rozważyła tę propozycje,
gdyż nikt cię do niczego nie zmusza - podkreślił Minato, a następnie wstał ze
swego fotela i z grubą teczką podszedł do uczennicy.
- Tu masz listę, aplikacje i broszury
instytucji, które takie programy prowadzą - dodał, nadal ze swoim promieniującym
spojrzeniem.
- Rozważę tę propozycję - powiedziała
szczerze, chowając teczkę do torby.
- Tsunade, ja chciałam się spytać o tę
wycieczkę do Hokkaido - dodała, przypominając sobie, iż jej opiekunka nie tylko
wyraziła zgodę na nią, a także za nią zapłaciła.
- To był mój obowiązek jako twojego opiekuna,
bym opłaciła ten szkolny wyjazd. Gdyby to był wyjazd tylko i wyłącznie ze
znajomymi, sama musiałabyś zdobyć fundusze. Póki nie osiągniesz osiemnastego
roku życia, każdy twój wydatek związany ze szkołą zostanie przeze mnie opłacony
- wyjaśniła, powracając do swojego oficjalnego głosu.
- Rozumiem - odpowiedziała Sakura, której
nadal perspektywa wycieczki na wyspę Hokkaido nie pocieszała. Nie wiedziała
czemu, ale nie chciała tam jechać.
- To tyle Sakuro, możesz już wyjść. Po za tym
niedługo rozpoczną się lekcje - wtrącił Minato.
Haruno wstała z fotela i zaczęła kierować się ku wyjściu,
lecz gdy jej dłoń znajdowała się na klamce, głos Tsunade zatrzymał ją na
chwilę.
- Nie chcę i nie zamierzam wtrącać się w twoje
prywatne życie, ale proszę, uważaj - powiedziała z nutką obawy w swym głosie.
- Będę i dziękuję - odpowiedziała, po czym
opuściła gabinet dyrektora.
Ayumi wkroczyła do klasy wraz z Hinatą i Ino, sądząc, iż
zastanie tam swą przyjaciółkę, aczkolwiek myliła się, gdyż nie było po niej
śladu. Co dziwne, w klasie brakowało tylko i wyłącznie Sakury i Sasuke. Nie
wiedziała czemu, ale miała dziwne przeczucie, że jak się pojawią, to w całej
klasie wybuchnie burza. Nie po to Sasuke miał ją odebrać wcześniej, by teraz
oboje mieli się spóźnić na zajęcia. Jednak nie zamierzała wydzwaniać do nich.
Jeśli by im przeszkodziła w rozmowie albo czymkolwiek innym, zdawała sobie
sprawę z tego, że Sasuke by ją rozszarpał na kawałki.
Pewnym siebie tonem, skierowała się ku ławce Suigetsu i
Juugo.
- Cześć, piękna - powiedział zadowolony z
siebie Suigetsu.
- Podeszłam tu tylko i wyłącznie dlatego, że
mam pytanie do was, a nie dlatego, że chciałam - podkreśliła poważnym tonem,
splatając swe ramiona na klatce piersiowej.
- Wal - powiedział spokojnie Juugo.
- Widzieliście tego głupka? – zapytała,
wskazując na miejsce kuzyna.
- Nie, ale jego samochód jest na parkingu,
więc się gdzieś spewnie szlaja po kątach - wyjaśnił ponownie Juugo, nie dając
nawet dojść Suigetsu do słowa.
Ayumi pokręciła głową z dezaprobatą, coraz bardziej
utwierdzając się w swoim przeczuciu odnośnie nadchodzącej burzy.
- Ayumi, gdzie Sakura? - spytał Nakatsu,
zjawiając się tuż przed nią.
- Zajęta, zaraz przyjdzie - powiedziała, a
następnie usiadła na swoim miejscu. Kątem oka spojrzała na Hinatę, którą wręcz
musiała dziś z Ino przyciągnąć do szkoły, ze względu iż obawiała się stawić
czoła Naruto. Hamasaki oparła się ścianę, która znajdowała się tuż przy jej
ławce i zlokalizowała blondynka.
- Ej, Naruto, chodź no! Mam ważną sprawę -
krzyknęła na całą klasę.
Hyuuga, gdy tylko usłyszała, jak Ayumi woła Naruto,
spojrzała na koleżankę z klasy z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Jednak
Hamasaki w odpowiedzi posłała jej ciepły uśmiech.
- Siadaj - warknęła Ayumi do Naruto, którego
stałe miejsce znajdowało się tuż przed nią.
- Przerażasz mnie w tej chwili - powiedział
Uzumaki, siadając.
Ayumi rozejrzała się czy czasami nikt w pobliżu nie
podsłuchuje.
- A teraz posłuchaj mnie, idioto. Albo wreszcie
zrobisz pierwszy ruch do Hinaty, albo wsadzę twoją tępą blond czuprynę do
śmietnika w stołówce - zagroziła przyciszonym głosem tak, by tylko on to
słyszał. - A więc wykorzystaj okazję - powiedziała nieco zbulwersowana.
- Ale Hinatka wcale nie jest zainteresowana -
powiedział nieco zdołowanym tonem. - Wczoraj szła na randkę, sam ją
odprowadziłem na autobus - zaargumentował.
- Odprowadziłeś ją na autobus, gdy jechała, by
spotkać się z Sakurą, mną i Ino - wytłumaczyła przez zaciśnięte zęby, tracąc powoli
cierpliwość. - Normalnie gorzej niż
Sakura i Sasuke. Ci też nie mogą się zdecydować, czego chcą - dopowiedziała i w
tym samym momencie śmiech różowowłosej rozszedł się do klasie. Ayumi uniosła
swój wzrok, by ujrzeć jak jej kuzyn wszedł do Sali, obejmując Haruno ramieniem,
żartując sobie pod nosem.
- A jednak, dogadali się – powiedziała,
niedowierzając, jednak w momencie, gdy to powiedziała, uświadomiła sobie jedną
ważną rzecz.
Pakt.
Jej
wzrok czym prędzej skierował się ku Yamanace, która wręcz gotowała się z
wściekłości.
No comments:
Post a Comment