- Gdzie Ayumi? - spytała Ino, ujrzawszy Sakurę,
przechodzącą przez bramę szkoły.
Haruno ze zdziwienia przystanęła w miejscu. Z tego,
co wiedziała, Hamasaki miała przyjechać z Sasuke, którego samochód dostrzegała
nieopodal. Mimowolnie zmarszczyła brwi, i wzruszyła ramionami, nie mając
pojęcia, gdzie podziewa się ich przyjaciółka.
Ino westchnęła ciężko, a następnie wręczyła Sakurze
gruby plik ulotek, nad którymi pracowały dwa ostatnie dni. Większość roboty i
tak leżało na głowie Ayumi, Hinaty i Sakury, gdyż rodzice Ino ani na chwilę nie
odpuścili ze szlabanem. Tak więc jedynym zadaniem Yamanaki było oddanie
ostatecznej wersji do druku. Miały jednak szczęście, że rodzice Ino byli na
tyle pobłażliwi, iż pozwolili jej przyjść na dzisiejszy mecz Konohy z Suną,
oczywiście pod warunkiem, że zaraz po ostatnim gwizdku wróci do domu.
- Zaraz się zjawi -
powiedziała Hinata z optymizmem.
- Pewnie tak - stwierdziła
blondynka z uśmiechem na twarzy. - A więc do roboty - dodała, rozpoczynając
rozdawanie ulotek wśród uczniów Liścia, którzy pomału zaczynali schodzić się na
mecz. Z każdą minutą przez główną bramę Konohy zaczynało wchodzić coraz więcej
uczniów w niemalże każdym przedziale wiekowym. Przychodzili nawet dorośli z
dziećmi, co nieco utrudniało dziewczynom rozdawanie ulotek. Na dodatek musiały
odrróżnić uczniów Suny od swoich, gdyż impreza była tylko i wyłącznie dla osób
uczęszczających do Liścia.
- Piasek jest dobry? - spytała
nagle Sakura, widząc, jak większa grupka fanów tejże drużyny przeciska
się właśnie przez bramę, niosąc duże transparenty.
- Nie są najgorsi, ale mają
jednego ostrego gracza, który uwielbia zagrywać tak zwaną czarną piłkę -
odpowiedziała Ino z widocznym niesmakiem. - Radziałabym, żeby twój chłopak
uważał na niego, ale on to doskonale wie, zresztą tak jak reszta. -
dopowiedziała, gdy grupka fanów Suny minęła ich.
Brew różowowłosej uniosła
się delikatnie.
- Co masz na myśli? - spytała z małą obawą, jednak
tym razem to nie Ino jej odpowiedziała, a Hyuga.
- Módlmy się, by nie było
kolejnej bójki. - powiedziała bez zbędnych ogródek.
Sakura westchnęła ciężko,
pytając samą siebie w duchu, czy tak wyglądał każdy mecz, w którym brała udział
Konoha. Póki co właśnie tak to dla niej wszystko wyglądało. Wystraczyło tylko
połączyć Sasuke, Naruto i Nakatsu, a bójka była niemalże gwarantowana. Ku jej
zdziwieniu przez bramę wjechał samochód z dobrze znaną rejestracją.
- A ten co tu robi?... - szepnęła pod nosem, a jej
szmaragdowy wzrok śledził parkujący właśnie pojazd. Gdy po chwili Sasori
opuścił samochód, miała całkowitą pewność, że to on. Chłopak, ujrzawszy ją,
pomachał z drugiego końca parkingu. Sakura z uśmiechem na twarzy odwzajemniła
gest, jednak gdy ujrzała, z jakim zdziwieniem spoglądają na nią jej
przyjaciółki, opuściła niepewnie dłoń.
- Co? - zapytała poważnym
tonem, gdyż ich wzrok mówił jedno - coś było nie tak.
- Znasz go? - spytała
przejęta Yamanaka przyciszonym głosem.
Zdezorientowana Haruno przytaknęła
jakby nigdy nic, na co Ino wydała z siebie stłumiony pisk, opadając teatralnie
w ramiona Hinaty.
- Ino co się dzieje? - zapytała ostrożnie Sakura,
wyciągając ku niej dłoń.
- Ze mną wszystko w
porządku, w przeciwieństwie do ciebie! - krzyknęła, co spodowałp, iż Sakura
zamarła.
- Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, kim on jest?
- spytała głosem przepełnionym obsesją.
- Sasori - odparła
spokojnie, co spowodowało, iż Ino zaczęła zachowywać się jeszcze bardziej
teatralnie. Sakura zdawała sobie sprawę również z tego, że mężczyzna należał do
Akatsuki, jednak była przekonana, iż reakcja Ino była spowodowana czymś
zupełnie innym.
- Tylko?! - krzyknęła na
cały parking.
- Ino, ciszej - upomniała ją
Hinata. - Ona chyba nie wie, kim on był. - powiedziała, broniąc Sakury, która
nie miała pojęcia, co się właśnie dzieje, a, co najgorsze, Sasori zaczął
kierować się w ich stronę. Jednak dopiero teraz były wstanie dostrzec, iż
mężczyzna nie przyjechał sam - tuż obok niego kroczył kolejny
czerwonowłosy chłopak.
- Gaara - powiedziały
chórkiem, wymieniając się spojrzeniami.
- Jego też znasz? - spytała
Ino przez zaciśnięte zęby, gdyż ci znajdowali się zbyt blisko nich. Pomimo tego
w jej głosie znajdowała się nadal ta mała nutka, świadcząca o niczym innym jak
o obsesji.
- Niezupełnie - odparła
Sakura w ten samym sposób.
- Drogie panie, co za miłe
spotkanie... - powiedział Sasori, witając się z nimi, na co różowowłosa
usmiechnęła się.
- Gdzie twój stary
towarzysz? - spytała ze śmiechem, nie mogąc nigdzie dostrzec Deidary.
- Miał coś do załatwienia -
odpowiedział, również uśmiechając się do niej. - Nie przedstawisz mnie swoim
znajomym? - spytał, przenosząc swój wzrok na Ino i Hinatę.
Sakura dostrzegła, jak obie
dziewczyny drętwieją, aczkolwiek nadal nie potrafiła zrozumieć, dlaczego się
tak zachowują. Miała ochotę głośno się zaśmiać i przewrócić wszystko w żart,
jednak przenikający wzrok Gaary nie pozwalał jej na to.
- To jest Ino i Hinata.
Dziewczyny, to jest Sasori - zaczęła z nieschodzącym z twarzy uśmiechem. -
Teraz chyba twoja kolej. - zaczepiła znajomego, widząc, jak jego towarzysz stoi
z grobową tuż obok. Jednak gdy tylko to powiedziała, poczuła, jak Yamanaka
wbiła jej łokieć w żebra.
- Przecież jego nie trzeba
przedstawia. - syknęła Ino, spoglądając bezpośrednio na Haruno z wielkimi
oczyma, chcąc jej coś w ten sposób powiedzieć, wiedząc, że nie może
wypowiedzieć tych słów na głos.
- Kultura wypadała by mu się
przedstawić. - odpowiedziała zadziornie.
Gaara parsknął śmiechem pod
nosem.
- Ktoś tu ma niewyparzony język. - zauważył z
przekąsem. - Śpieszę się na mecz, panno Uchiha. - dopowiedział, unosząc kącik
swych ust wysoko, a następnie oddalił się w stronę budynku.
Twarz Sakury momentalnie
poczerwieniała.
- Nie przejmuj się moim
kuzynem - powiedział Sasori, próbując nieco uspokoić Haruno.
- Twoim kuzynem? - wycedziła
przez zęby.
- Nic na to nie poradzę.
Rodziny się nie wybiera. - odparł, wzruszając ramionami. - Widzimy się w
środku?
Sakura skinęła głową, po
czym mężczyzna jedynie obdarzył ją ciepłym uśmiechem i zaczął podążać za swym
kuzynem. Gdy tylko zniknął w głębi budynku, odwróciła się do swoich
przyjaciółek, nadal nie potrafiąc zrozumieć ich zachowania.
- Dobra, co to było? -
spytała, kładąc mimowolnie prawą rękę na boku.
- Sasori i Gaara -
powiedziała spokojnie Hinata.
- Iiiii?
Ino w rozpaczy przejechała
dłonią po długich blond włosach.
- Sasori za swoich czasów był w Sunie megagwiazdą
koszykówki! Był o krok od podpisania kontraktu z pierwszą ligą! - niemal
krzyczała z fascynacją.
Usta różowowłosej rozchyliły
się lekko. Nie miała zielonego pojęcia o tym, że w przeszłości Sasori grał w
koszykówkę, a z tego, co właśnie się dowiedziała, nie był on zwykłym
przeciętnym zawodnikiem. Jednak nie wiedziała o wielu rzeczach dotyczących członków
Akatsuki i nie była pewna, czy chciała wchodzić na to terytorium. Pomimo iż
byli dla niej mili, czasami ją przerażali, a zwłaszcza Itachi.
- A Gaara to ten, o którym ci mówiłyśmy przed
chwilą. Ten od czarnej piłki! - wtrąciła Hinata.
- Akurat to jakoś mnie nie dziwi - odparła Sakura z
niesmakiem, przypominając sobie tę dziwną aurę, która otaczała nastolatka.
- To co wchodzimy do środka? - spytała, na co
przyjaciółki odpowiedziały uśmiechem.
Wszyscy członkowie drużyny
koszykarskiej Konohy znajdowali się w szkolnej szatni, będąc już w strojach
sportowych. Każdy z nich siedział w skupienieniu, przygotowując się mentalnie
do nadchodzącego mecz. Był to pierwszy mecz sezonu, w którym toczyli już walkę
o punkty. Wcześniejszy mecz rozgrywany z nieistniejącym już Otto to była
jedynie rozgrzewka, teraz jednak trzeba było wszystko wziąć na poważnie. Co
więcej, zostali uprzedzeni na wczorajszym treningu przez samego dyrektora, że
jeśli któryś członek drużyny ponownie wda się w bójkę, rada nadzorcza nie zawaha
się rozwiazać drużyny i przeznaczyć pieniądze na inne rzeczy. Oznaczało to, że
pewna trójka musiała powstrzymywać swe nerwy na wodzy, co nie było aż takim
prostym zadaniem.
Suigetsu przesiadł się,
zajmując miejsce tuż koło Sasuke, który znajdował się w niemalże niewidzialnym
kącie. Szturchnął znajomego. Oczy Uchihy otworzyły się gwałtownie, jednak
widząc, kto siedzi obok niego, ściągnął z uszu duże słuchawki.
- Co jest? - spytał
spokojnie.
Hozuki wyciągnał z kieszeni
swój telefon, pokazując mu wiadomość tekstową.
- Dostałem to rano.
Sasuke uniósł brwi, nie
sądząc, że kiedykolwiek zostaną poinformowani o walkach bezpośrednio -
zazwyczaj musieli dowiadywać się wszystkiego z drugiej ręki, nie wspominając
już o problemach związanych z zapisaniem się, gdyż ostatnim razem Konan nie
była zbyt przychylna.
- Kiedy? - zapytał, jednak
tym razem w jego głosie można było wyczuć chłód.
- Dziś o siódmej.
Sasuke przeklął pod nosem i
uderzył potylicą o metalową szafkę tuż za nim. Wiedział, że Naruto go zabije,
jeśli znowu przełoży to, co miał zrobić. Nie miał jednak większego wyboru.
Cieszył się jedynie, że blondyn nie pisnął jeszcze słowa Sakurze, gdyż ciężko
byłoby mu się wtedy wywinąć.
Hozuki, widząc reakcję
przyjaciela, spytał:
- Nie pasuje ci?
Z ust kruczowłosego wydobyło
się lekkie westchnięcie.
- Pasuje. Odpisz jej, że będę. - powiedział,
wstając i skierował się ku blondynowi, który rozmawiał z resztą drużyny. Gdy
ich tęczówki spotkały się ze sobą, Sasuke zrobił gest głową, świadczący o tym,
że chce z nim porozmawiać w cztery oczy. Naruto przerwał w połowie zdania, a
następnie wyszedł za Uchihą, ignorując pytające spojrzenia reszty drużyny.
- Jutro to zrobię - wypalił.
Naruto zamrugał kilka razy,
zastanawiając się przez dłuższą chwilę, o co mu chodzi.
Kruczowłosy przewrócił
lakonicznie oczami.
- Chodzi o bransoletkę, inteligencie - mruknął.
- Ej! Znowu przekładasz! -
powiedział poirytowany Uzumaki. - Zgodziłem się, żebyś dał jej ją sam, bo w
końcu przez ciebie wyrzuciła poprzednią, ale miałeś jej dać ją od razu! A tu
mija trzeci dzień a ty nadal nic - kwestionował oburzonym tonem.
- Przestań się wydzierać.
Dam jej ją, ale nie dziś - odparł. - Po prostu mam coś do zrobienia później.
Jutro się z nią spotkam. - dodał, chcąc nieco uspokoić Naruto i jego nadpobudliwość,
ale tym razem nie wyglądało, jakby miało to przynieśc jakieś widoczne skutki.
Naruto spoglądał na
przyjaciela, uważnie go lustrując. Nie podobało mu się, że od kilku dni
przekładał to, co miał zrobić niemalże od razu. Najpierw się tłumaczyl, iż
kompletnie o tym zapomniał, a później, że nie było okazji. Teraz natomiast coś
mu wypadło! Myślał, że sfiksuje i to przed takim meczem!
- Jak zwykle! - krzyknął
Uzumaki, po czym wrócił do szatni, trzaskając drzwiami.
Sasuke westchnął ciężko.
Miał już pójść w ślady blondyna, gdy usłyszał nagle kobiecy głos. Gdy odwrócił
się, jego kare tęczówki dostrzegły Haruno.
- A jemu co znowu nie
pasuje? - spytała z uśmiechem, idąc w jego stronę.
- Słyszałaś go? - zmarszczył
brwi, modląc się, by przez przypadek nie usłyszała ich całej konwersacji.
Melodyjny śmiech wydobył się
z jej krtani.
- Trudno było go nie słyszeć. Tak samo jak tego
trzaśnięcia drzwiami. - powiedziała stając kilka centymetrów od niego. - A więc
o co tym razem poszło? - spytała.
Kącik jego ust się.
- O nic takiego - odparł, robiąc krok do przodu z
zadziornym uśmechem. Delikatnie chwycił ją za podbródek, unosząc go delikatnie.
Całował ją czule, a ona bez zawahania zaczęła odwzajemniać jego pocałunki. Po
chwili pieszczot oderwali się od siebie, a uśmiechy nie schodziły z ich twarzy.
- To tak na szczęście. Taka
zachęta do wygrania. - powiedziała Sakura, a szczęście przepełniało jej głos.
Sasuke przytaknął ze
śmiechem.
- Rozumiem że jak wygramy, to też będzie jakaś
nagroda, co? - spytał zadziornie.
- Pomyślę nad tym. - odparł,
po czym ponownie go pocałowała, wymownie popychając go na ścianę.
- Muszę zaraz iść - mruknął,
wiedzą,c że zostało zaledwie kilka minut do rozpoczęcia meczu i pewnie lada
moment drzwi do szatni otworzą się, a ich drużyna zacznie kroczyć dumnie na
boisko.
- Wiem - powiedziała, robiąc
krok w tył. - Tak w ogóle to wiesz, gdzie jest Ayumi? Nigdzie nie możemy jej
znaleźć.
Sasuke przeklnął w myślach
kuzynkę, która nie powiadomiła przyjaciółek o swej nieobecnośći i przez to był
zmuszony do kłamstwa.Okłamanie Sakury nie przychodziło mu z lekkością. Gdy
tylko wróci do domu, będzie musiał wyjaśnić sobie kilka spraw z kuzynką, a
przede wszystkim postawić granicę odnośnie jej nie tak słodkiej tajemnicy.
Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw i zdawał sobie sprawę, że wtedy
Sakura będzie miała do niego pretensje.
- Miała coś pilnego do
załatwienia z mamą. Widocznie nie miała jak was poinformować - stwierdził,
jednak wzrok miał skierowany ponad jej głową, nie potrafiąc w tej chwili
spojrzeć jej prosto w oczy. Nie chciał jej okłamywa, w tak paskudny sposób.
I tak jak przed chwilą przewidział, nagle drzwi od
szatni otworzyły się i drużyna z Kakashim i Gay’iem na czele zaczęli wychodzić
w stronę boiska.
- Sasuke, już czas - powiedział
Hatake przechodząc tuż obok nastolatków.
- Już idę - odpowiedział, na
co nauczyciel przytaknął porozumiewawczo.
- Powodzenia - rzuciła
Sakura, całując go w policzek na pożegnanie. - Po meczu będę czekać na
parkingu.
- Później odbiorę swoją nagrodę.
- rzucił przez ramię z diabelskim uśmieszkiem.
Śmiech wydobył się z krtani
nastolatki.
- Najpierw wygrajcie. Trzymam kciuki. - powiedziała
i pozwoliła, by drużyna w spokoju wyszła na boisko. Gdy zniknęli za rogiem,
Naruto wybiegł z szatni niemalże wpadając na nią. Zrobił unik w ostatniej
chwili.
- Wybacz Sakura, śpieszę
się! - krzyknął w biegu i po sekundzie on również zniknął.
Shikamaru wraz z Kibą,
Choijim, Juugo i Suigetsu stali twarzą w twarz z drużyną Suny, która
najwyraźniej chciała ich nastraszyć samą siłą spojrzenia.
- To jakieś kpiny? - zadrwił
Gaara, wskazując na trójkę graczy siedzącą na ławce.
- Coś nie pasuje? - spytał
Inuzuka z zadziornym uśmiechem.
- Nam wszystko odpowiada -
powiedział Choiji.
- Im także - wtrącił
Suigetsu, popierając przedmówców.
Gracze Piasku prychnęli
tylko śmiechem.
- To będzie łatwiejsze niż nam się wydawało -
mruknął jeden z nich.
- Zobaczymy - skwitował
Nara, po czym wykonał krok ku centralnemu punktowi boiska, skąd będzie wybijana
piłka. Po chwili Gaara dołączył do niego.
I tak wraz z gwizdkiem sędzia podrzucił piłkę
w górę, co poderwało z parkietu Shikamaru i Gaarę. Piłka powędrowała w ręce
Piasku, jednak wtedy tuż przed ich nosem pojawił się Juugo, wybijając mu piłkę
z rąk i podając do Choijiego.
Nakatsu wraz z Naruto
uważnie przyglądali się temu, co dzieje się na boisku, a gdy pierwsze punkty
poszły dla nich, oboje poderwali się z ławki, skacząc sobie wzajemnie w
ramiona.
- To dopiero dwa punkty -
warknął zdenerwowany Sasuke, który siedział naburmuszony na ławce.
Nastolatkowie wymienili się
zdezorientowanymi spojrzeniami, gdyż jeszcze przed chwilą był w dobrym humorze.
A tu nagle zmiana o sto osiemdziesiąt stopni! Z powrotem usiedli, spoglądając
kątem oka na siedzącego w środku Uchihę.
- Ej Sasuke... -
zaczął niepewnie Naruto, chcąc dowiedzieć się, co tym razem wstąpiło w
przyjaciela.
- Zamknij się, młotku -
fuknął przez zaciśnięte zęby, splatając swe ramiona na klatce piersiowej.
Uzumaki wraz z Nakatsu nadal
spoglądali na niego pytającymi spojrzeniami, lecz ten kompletnie ich ignorował
i wpatrywał się w trybuny naprzeciw. Ci, próbując podążać za jego wzrokiem,
zaczęli szukać powodu, który w mgnieniu oka zmienił humor Uchihy. Nie było to
trudne - tuż po chwili ujrzeli śmiejącą się Sakurę, koło której siedziały Ino
wraz z Hinatą. Towarzyszył im jednak absolwent Suny, który to rozśmieszał
właśnie całe towarzystwo.
Nakatsu zaśmiał się cicho
pod nosem.
- Ktoś tu jest zazdrosny.
- Hinata się śmieje -
stwierdził niespodziewanie Uzumaki z grymasem na twarzy. - A przy mnie nawet
słowa nie powie.
Otsuri uderzył się otwartą
dłonią w czoło.
- Następny - mruknął pod nosem.
- Gdyby Ayumi też tam
siedziała, zrozumiałbyś. - wtrącił Sasuke, co spowodowało, iż ten otworzył
szeroko usta.
- Nie jestem ani głupi, ani ślepy - dodał, czując na sobie pytające
spojrzenie Nakatsu. - Ale uważaj, bo Suigetsu nadal ma zamiar o nią walczyć. -
uprzedził go, jednak wiedział, że jego słowa powinny zabrzmieć inaczej. Nadal
miał nadzieję, że gdy wróci dziś do domu, wszystko będzie dobrze.
- Jak myślisz, o czym
rozmawiają? - wtrącił Naruto, nie spuszczając z trybun lazurowych oczu.
Sasuke wzruszył ramionami.
Czuł ogarniającą go frustrację. Widzieli, jak dziewczyny dobrze się bawią w
towarzystwie Sasoriego i chyba to drażniło ich nabardziej.
Wskazówki zegara poruszały
się nieubłaganie. Połowa meczu. Przeciwna drużyna wykonała już sporo zmian,
natomiast Konoha nadal grała w tym samym składzie.
- Yo, przygotowujcie się.
Wchodzicie. - powiedział niespodziewanie Kakashi, który znalazł się przy nich
niewiadomo skąd.
Cała trójka odruchowo
spojrzała na tablicę z wynikiem.
- Trzydzieści pięć do
czterdziestu jeden - mruknął Uchiha, wstając z ławki i zaczynając rozgrzewać
mięśnie.
- Kto schodzi? - spytał
Nakatsu trenera.
- Choiji, Kiba i Juugo.
Wyglądają na pożądnie zmęczonych, ale mimo to dają z siebie wszystko -
odpowiedział Hatake, po czym skierował swe kroki ku jednemu z sędziów, który
znajdował się tuż przy nich.
Po skończonej akcji, w
której Shikamaru zyskał kolejne dwa punkty dla Liścia, sędzia dmuchnął w
gwizdek. Na średniej wielkości telebimie ukazały się numery wymienianych
zawodników i ich nazwiska.
- Nareszcie - powiedział
Choiji przeciągając owe słowo do niemalże nieskończoności.
Podczas wymiany każdy z
zawodników bratersko klepnął się w ramię.
Wraz z kolejnym gwizdkiem
piłka należąca do Suny wpadła perfekcyjnie do kosza.
Gaara z zadziornym
uśmieszkiem na twarzy podał ją Sasuke, by ten wykonał rzut zza lini.
- Czyżby mój kuzyn odbijał
ci dziewczynę? - rzucił na zaczepkę, chcąc go nieco sprowokować.
Na czole kruczowłosego
pojawiła się drobna żyłka, ale nie odpowiedział nic. Ppo jednym słowie z jego
strony, mogło by dojść do rękoczynów, a wtedy rada nadzorcza nie zawaha się
rozwiązać drużyny. Będąc za linią od razu rzucił piłkę w stronę Nakatsu, który
natychmiast zaczął ją kozłować.
- Kryj Gaarę - szepnął do
niego Nara. Kącik ust Sasuke uniósł się. Nie mógł prosić o nic lepszego.
- Z przyjemnością - odparł i
już po chwili znajdował się przy kapitanie przeciwnej drużyny, który już
szykował się do odebrania piłki Nakatsu, aczkolwiek pojawienie się Uchihy
przeszkodziło mu w tym. Gaara przeklnął ostro. Kolejne dwa punkty powędrowały
na konto Liścia.
Kolejne minuty pomiędzy
dwoma drużynami było dojść zacięte i ku zdziwieniu wszystkich, nikt nie mógł
ponownie rzucić do kosza, gdyż zazwyczaj ni stąd ni z owąd pojawiał się
wypoczęty Naruto wraz z Nakatsu, którzy z łatwością wybijali kolejne piłki z
rąk przeciwników. Wynik był nadal trzydzieści dziewięć do czterdziestu trzech
na korzyść Piasku, a minut nie zostało już za wiele.
Sasuke stał twarzą w twarz z
Gaarą, który nie chciał mu pozwolić na kolejny rzut. By Konoha wygrała,
potrzebowali jeszcze pięciu punktów, które w mecz z Suną nigdy nie były łatwe do
zdobycia.
- Wiesz, Sasori duzo mi o
niej mówi. - wtrącił nagle czerwonowłosy. - Radziłbym na nią uważać, ma duże
branie. A on jest chętny na o wiele więcej niż tylko słodkie pogaduszki.
Uchiha ostro zmarszczył
brwi, a czarne jak noc oczy rzucały iskry. Co jakiś czas zerknął na siedząca na
trybunach Haruno. Nie śmiała się już, a jej szmaragdowe tęczówki uważnie
przypatrywały się mu z najwyższa uwagą. Widząc to, kącik jego ust uniósł się
delikatnie.
- Dostanę tą nagrodę -
mruknął pod nosem. - A z Sasorim rozmówię się późnie. - warknął o wiele ostrzej
i, korzystając z chwili zamyślenia ze strony Gaary, wyminał go, pilnując, by
piłka była jak najdalej od niego. Czując jednak jego oddech na karku, podał
piłkę Suigetsu, który wsadem trafił za dwa punkty.
Uczniowie Konohy byli w
euforii. Wiedzieli, że pomimo ostatniej minuty mieli jeszcze szansę na wygraną.
Wystarczył rzut za trzy punkty i dopilowanie, by Suna w międz czasie nie
zdążyła rzucić.
Niespodziewanie Kakashi
poprosił o przerwę. Zegar stanął na pięćdziesięciu dziewięciu sekundach.
- Teoretycznie ten czas
wystarczyłby nam na trzy celne rzuty, ale z Suną wszystko jest możliwe. Wszyscy
wiecie, czego nam w tej chwili potrzeba. - Cała drużyna Liścia skinęła,
potwierdzając przypuszczenia trenera.
- Sasuke, czego Gaara ciągle od ciebie chce? -
spytał, gdyż nie umknęło jego uwadzę, że przy każdej styczności pomiędzy
rywalami następuje krótka wymiana zdań, którą zawsze zaczyna gracz Piasku.
- Wyprowadzić mnie z
równowag - odparł bez ogródek.
- Typowe - mruknął Naruto.
- Trzymaj fason i nie daj
się ponieść nerwom. Zostało pięćdziesiąt dziewięt sekund - podkreślił Kakashi.
- A więc do roboty. Wierzę w was, chłopaki. - powiedział zachęcająco.
Po chwili sędzia odgwizdał
koniec przerwy i piłkę wybił w podskoku Naruto, prowadząc ją prosto w ręce
Shikamaru. Będąc oblężonym przez przeciwników, podał piłkę dalej, jednak tym
razem została ona przejęta przez Sunę. Widząc tykający zegar, Nakatsu
zaryzykował i odebrał piłkę przeciwnikowi w chamski, lecz przepisowy sposób.
Nie chcąc tracić ani jednej sekundy, podał piłkę prosto do Sasuke, który był
ustawiony w idealnym miejscu do rzutu za trzy punkty. Uchiha złapał piłkę w
locie, a następnie zza pół okrągłej lini wyrzuciłją z rąk, celując do kosza. W
tej samej chwili poczuł ostre uderzenie w żebra i upadł bezwładnie na drewniane
deski. Sędzie zagwizdał gwałtownie i krzyknął głośne ‘faul’.
Leżąc na ziemi, spojrzał na
dużą cyfrową tablicę, która właśnie dodała trzy dodatkowe punkty Liściowi.
Trafił. Jednak zegar zatrzymał się, pozostawiając pietnaście sekund do końca.
- Nic ci nie jest? - spytał
sędzia, nachylając się nad nim.
- Będę żył - odparł sucho,
podnosząc się. Kątem oka dojrzał bladą Sakurę, która aż poderwała się z
miejsca. Znał bardzo dobrze spojrzenie, jakim obdarzała go w tej chwili.
Martwiła się. Machnął dłonią w jej stronę, chcąc dać jej znać, że wszystko
wporządku. Widział, jak jej ramiona rozluźniają się.
Sędzia podał mu rękę,
pomagając mu wstać.
- Rzut wolny dla Konohy! Jedynka Suny schodzi z boiska!
- krzyknął, co nie spodobało się ani zawodnikom Piasku, ani ich kibicom,
zwłaszcza, że zawodnikiem z numerem pierwszym był Gaara.
- Trzeba było nie faulować -stwierdził bez ogródek,
widząc pretensję.
Cała drużyny Konohy łącznie
z odpoczywającą trójką na ławce stanęła w kółku, chcąc podjąć decyzję o tym,
kto będzie rzucał.
- Zostało pietnaście sekund
- powiedział Kakashi, wiedząc, że wolne odbywają się przy zatrzymanym czasie, a
ponad to Sasuke trafił celnie. Oznaczało to, że należał im się tylko jeden
rzut, a gdy piłka wyleci z siatki zegar ponownie ruszy na kolejne pietnaście
sekund, więc Suna cały czas może jeszcze wygrać.
- Niech Naruto rzuca -
powiedział niespodziewanie Sasuke, który nadal trzymał się za żebra. - Ja
schodzę. - dopowiedział stanowczo, zdając sobie sprawę, iż Gaara uderzył go w
miejsce, w które najbardziej oberwał podczas ostatniej walki. Najwidoczniej
obrzęk nie zagoił sie całkowicie. Na domiar złego dzisiaj odbywały się kolejne
walki.
- Ktoś się nie zgadza? -
spytał Hatake, a w odpowiedzi wszyscyprzecząco pokręcili głowami. - Kiba,
wchodzisz na Sasuke.
Uchiha usiadł na ławce,
przyglądając się uważnie następnym kilku sekundom meczu. Naruto w skupieniu
stanął na linii, przygotowując się do rzutu wolnego. Rzucił. Piłka zaczęła kręcić
się po poręczy, powodując, iż na trybunach zapanowała grobowa cisza. Nagle
jednak wpadła ona do środka, co spowodowało krzyki i piski ze strony uczniów
Liścia. Kiba przejął wypadającą piłkę i od razu podał ją do Suigetsu, który nie
był kryty. Zegar odliczał ostatnie sekundy, a drużyna z Konohy robiła co mogła,
by utrzymać swoją dwupunktową przewagę. Gdy tylko gwizdek zwiastujący
zakończenie meczu rozszedł się po całej hali, Liść od razu zaczął świętować swe
pierwsze zwycięstwo sezonu.
Sakura czekała na parkingu
przy samochodzie Sasuke, aż ten wyjdzie z szatni. Wiedziała, że jest zmuszona
trochę poczekać. Ino wraz z Hinatą rozeszły się do swoich domów. Sasori również
gdzieś zniknął. Swymi szmaragdowymi tęczówki lustrowała, jak kibicie obu drużyn
opuszczają teren Konohy. Czując ogarniający ją chłód, potarła dłońmi swe
ramiona i, nie chcąc dłużej marznąć, skierowała swe kroki z powrotem do
budynku. Będąc w środku przystanęła przy dużym oknie, wyglądając na zewnątrz.
Nagle poczuła, jak ktoś łapie ją za przedramię. Odwróciła pośpiesznie głowę, a
jej tęczówki spoczęły na Gaarze, który nadal znajdował się w przepoconym
stroju.
- Cześć skarbie, chodź ze
mną - powiedział udawanym przesłodzonym głosem, po czym zaczął ciągnąć ją za
sobą w głąb jednego z wielu korytarzy.
Sakura zaczęła się szarpać,
chcąc wyrwać swoje ramię z jego uścisku, jednak ten był nie do przełamania.
Będąc z dala od wejścia głównego, przycisnął ją własnym ciałem do ściany. Nie
podobało jej się to. Był zdecydowanie zbyt blisko niej. Czuła jego oddech na
swym ciele, co powodowało dreszcze rozchodzące sie po całym ciele.
- Zostaw mnie - powiedziała
ostrym, lecz chwiejnym głosem.
- Czyżbyś już nie była taka
zadziorna? - spytał, a kącik jego ust uniósł się cwaniacko.
- Powiedziałam, żebyś mnie
zostawił - powtórzyła, tym razem bardziej stanowczym tonem.
Gaara chwycił ją za
podbródek w niemalże identyczny sposób, jak to uczynił Sasuke tuż przed meczem.
Nastolatka zamarła, nie potrafiąc się poruszyć.
- Sasuke... - zaczęła
niepewnie, lecz przerwał jej.
- Sasuke nie prędko się
zjawi, bo póki co siedzi w szatni.
Haruno przełknęła zalegającą
w gardle ślinę.
- Czego chcesz? - spytała,
mając przeczucie, że ten nie odpuści, dopóki nie dostanie tego, po co
przyszedł.
- Nieładnie to tak flirtować
z moim kuzynem na oczach własnego chłopaka - zaczął zadziornie.
Nastolatka zmarszczyła brwi
niebezpiecznie.
- Nikt z nikim nie flirtuje
- syknęła wściekła.
- Nie tak to wyglądało i z
miny Sasuke można było wywnioskować, że też mało mu się to podobało.
Wykorzystujesz biednego Sasoriego, który wyraźnie się w tobie zadurzył. - Tym
razem Sakura rozszerzyła swe tęczówki w zdziwieniu. Sasori... w niej? Nie było
nawet o tym mowy.
- Nie bądź aż taka zdziwiona. Można to z niego
wyczytać jak z otwartej ksiązki. - dopowiedziałł, widząc wyraz jej twarzy. -
Poza tym nie wspominajmy o twoich konszachtach z Akatsuki.
- Chyba źle dobierasz słowa
- warknęła przez zaciśnięte zęby.
- To jak nazwiesz swoje
relacje z Itachim? I to za plecami Sasuke... - powiedział pewny siebie.
Zamarła.
- Nie chciałabyś zapewne,
żeby się o tym dowiedział, co? No przecież jakby zareagował, wiedząc, że jego
dziewczyna ma regularny kontakt z jego znienawidzonym bratem, z którym nie chce
mieć nic wspólnego?
Gaara miał zupełną rację.
Nie chciała tego, bo wiedziała, jak to się skończy. Itachi natomiast zwlekał z
owym spotkaniem, aczkolwiek wiedział, że ten moment nadejdzie prędzej czy
później. Sakura miała przeczucie, że i w ich relacjach palce macza Madara, tak
jak to było w jej przypadku.
- Czego ode mnie chcesz? -
spytała ponownie, przymykając swe powieki na chwilę. Jej głos niekontrolowanie
trząsł się w obawie.
- Zależy mi na zwykłej
wymianie interesów - Zaczął tajemniczo. - Jeśli ty uzyskasz dla mnie potrzebne
informacje, ja zachowam dla siebie kilka twoich tajemnic. A oboje wiemy, że
jest ich o wiele więcej niż te, które przed chwilą powiedziałem. Zresztą jesteś
Haruno, a oni nigdy nie lubili się z rodem Uchiha. Chociaż ty najwyraźniej
jesteś wyjątkiem.
- Słucham? - spytała na wpół
słyszalnym głosem, gdy tylko dotarły do niej ostatnie zdania wypowiedziane
przez ucznia Suny.
Gaara pomachał jej
wskazującym palcem przed oczyma.
- Ten temat zostawimy na później. Najpierw musisz
dowiedzieć się dla mnie kilku ważnych informacji - odparł spokojnie.
- Ale jaki temat? - zapytała
zdezorientowana, nie potrafiąc poukładać w sobie jego słów.
- Temat twoich rodziców, o
których ty nie wiesz nic, a ja sporo.
- Czego mam się dowiedzieć?
- spytała pośpiesznie, a łzy zaczęły napływać do jej oczu. Była w stanie zrobić
wszystko, co było w jej mocy, by uzyskać kilka faktów na temat swoich rodziców,
po których nie miała nawet zdjęcia
Gaara uśmiechnął się
zadziornie, wiedząc, że przełamał Haruno. Nachylił się delikatnie nad nią,
odgarniając włosy z jej lewego ucha.
- Madara... - wyszeptał. Na samo jego imię po jej
ciele przeszły dreszcze. Stali tak dłuższą chwilę, a Gaara ani na chwilę nie
przestał mówić, tłumacząc jej powoli to, czego od niej żąda. Sakura uważnie
wsłuchiwała się w każde słowo.
- I lepiej będzie dla nas obojga, jeśli nikt się o
tym nie dowie - powiedział na koniec chłodnym tonem.
Sakura przytaknęła zgadzając
się ze wszystkim, a gdy tylko ujrzała, kto stoi za czerwonowłosym, była w
szoku.
Uchiha chwycił chłopaka za
ramię i szarpnął, brutalnie odciągając od swojej dziewczyny.
- Trzymaj się od niej z
daleka - warknął wściekły, ledwo nad sobą panując. Jego zaciśnięte pięści
przybrały kolor kartki papieru. Z odrazą i wstrętem spoglądał na ucznia Suny.
- Chodźmy stąd - powiedziała spokojnym, lecz nadal
roztrzęsionym głosem, gdy poczuł jej chłodną dłoń na ramieniu. - Nie warto.
Spojrzał przez ramię na bladą Sakurę, nadal nie
mogąc ukoić swoich nerwów po tym, co ujrzał. Gdyby nie ona, nie wytrzymałby i
doszłoby do tradycyjnej zresztą bójki.
Czerwonowłosy spojrzał
hardo wprost w oczy Uchihy. Po chwili nie było po nim nawet śladu.
No comments:
Post a Comment