44. Obietnica.
Leniwie przeciągnęła się po upojnej nocy z
kruczowłosym, przewracając się na drugi bok. Zdziwiła się, bo nie przypominała
sobie, by zasłaniała zasłony przed wyjściem, a po powrocie nie była nawet w
stanie o nich myśleć, gdyż inne sprawy zaprzątały jej myśli. Dłonią delikatnie
przejechała po drugiej stronie materaca, gdzie, jak ją pamięć nie myliła, spał
Sasuke. Gdy tylko poczuła ciepło materiału, uśmiechnęła się. Szmaragdowymi
tęczówkami zaczęła rozglądać się po sypialni w poszukiwaniu śladu Uchihy. Słysząc,
jak w kuchni gotuje się czajnik pełen wody, wyszła z łóżka i ubrała dolną część
bielizny. Spoglądając na leżącą nieopodal koszule kruczowłosego, chwyciła ją z
uniesionym kącikiem ust i zarzuciła na siebie. Gdy zapinała guziki, usłyszała
dźwięk dzwonka rozchodzącego się po całym mieszkaniu. Zmarszczyła swe brwi,
gdyż wcześniej nie słyszała, by domofon dzwonił. Wolnym krokiem zaczęła
kierować się ku wyjściu z sypialni, jednak zatrzymała się gwałtownie, gdy tylko
dostrzegła, komu właśnie otworzył drzwi Sasuke. Z przerażeniem spoglądała na
braci, a gdy tylko jej imię zostalo wypowiedziane przez Itachiego - zamarła.
Nie teraz, proszę nie
teraz, błagała w myślach.
Żadne słowo nie było w
stanie wydostać się z jej krtani. Była zbyt zszokowana niespodziewanym spotkaniem
braci, by powiedzieć cokolwiek. Ogarnął ją niepokój, gdy zdała sobie sprawę, że
Sasuke nie miał pojęcia, iż niemalże cały ten czas miała kontakt z Itachim.
Wiedziała, że gdy tylko dowie się prawdy, będzie wściekł.
- Czego tu szukasz? - warknął młodszy z braci, spoglądając bratu
prosto w oczy. Sakura była przekonana, że jeśli wzrok potrafiłby zabić, Itachi
już dawno leżałby martwy na jej posadzce.
Kącik ust członka Akatsuki
delikatnie powędrował ku górze.
- Przyszedłem jedynie przywitać się z nową sąsiadką - odparł zuchwale.
Sasuke nie wytrzymał, zrobił
krok do przodu i chwycił brata za koszulę.
- Trzymaj się od niej z daleka - wysyczał przez zaciśnięte zęby. - Słyszysz
mnie?
- Akurat na to jest już za późno, braciszku - powiedział ze stoickim
spokojem. - Już się poznaliśmy - dopowiedział i od razu poczuł, jak dłonie jego
brata zaciskają się bardziej na koszuli.
Sakura przystawiła dłoń do
ust zastanawiając się, co ma powiedzieć, a co więcej, co powinna zrobić w
zaistniałej sytuacji. Jednak strach, jaki coraz bardziej ją ogarniał, nie
pozwalał jej na wiele.
- O czym on bredzi, Sakura? - spytał nieprzyjemnie chłodnym tonem, nawet na
nią nie spoglądając.
Przygryzła dolną wargę, a
zaszklonymi tęczówkami uważnie lustrowała starszego z braci. Nie miała nawet
pojęcia dlaczego i od kiedy jest jej sąsiadem. Gdyby wiedziała o pojawieniu się
Itachiego, na pewno nie pozwoliłaby Sasuke, by został u niej na noc.
Itachi westchnął ciężko, po
czym powiedział:
- Zamiast się na nią wściekać, powinieneś być mi wdzięczny, bo to ja
uratowałem ją podczas napadu. Jeśli to cię uspokoi, to wiedz, że to był
pierwszy i do tej pory ostatni raz, gdy się z nią spotkałem.
Różowowłosa odetchnęła z
ulgą, ale musiała przyznać, że nie spodziewała się takich słów ze strony Itachiego.
Aczkolwiek była mu wdzięczna za to małe kłamstwo.
Słowa brata uderzyły w niego
niczym piorun z nieba. Dokładnie pamiętał dzień, w którym ujrzał ją całą
poobijaną i także to, że gdyby sam ją odwiózł wtedy do domu, nie doszłoby to
tego. Do tej pory pamięta tamtą furię, gdy dowiedział się o wszystkim i ta
kilkugodzinna niewiedza, czemu nie można było się z nią skontaktować.
Niechętnie rozluźnił dłonie na koszuli brata, a następnie całkowicie je zdjął.
Przez ramię spojrzał na przestraszoną dziewczynę, która do tej pory nie
odezwała się ani słowem.
- Twój dom, ty decydujesz - powiedział, jednak nie potrafił całkowicie
pozbyć się oschłości.
Sakura wzięła głęboki wdech.
Mogłaby przysiąc, że to, co powiedział, równało się tak naprawdę z “ja albo
on”. Po raz kolejny na przestrzeni ostatnich pięciu minut, nie miała pojęcia,
co powinna zrobić. Chciałaby, żeby oboje po prostu usiedli na kanapie i zaczęli
rozmawiać ze sobą jak brat z bratem, zamiast rzucać się sobie do gardła przy
pierwszej lepszej okazji. Już otwierała swe usta, by zakomunikować im swoje
zdanie w całej tej sytuacji, gdy niespodziewanie Itachi ponownie się odezwał.
- Lepiej będzie jak już pójdę.
Haruno chciała
zaprotestować, jednak nim zdążyła cokolwiek powiedzieć starszy z braci opuścił
jej mieszkanie. Westchnęła. Nie wiedząc jak teraz ma rozmawiać z Sasuke,
wróciła do swojej sypialni, z której weszła do łazienki. Widząc rozmazany
makijaż z wczorajszej nocy, odkręciła kurek z wodą i pomału zaczęła zmywać
kosmetyki z twarzy. Nagle usłyszała ciche pukanie do drzwi, a gdy spojrzała w
swe odbicie, ujrzała Sasuke opierającego się o framugę - jego oczy uważnie się
jej przyglądały.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - spytał tym razem ze spokojem. Nie miał
zamiaru wydzierać się na nią czy też wypominać jej czegokolwiek. Jednak chciał
wiedzieć, czemu wcześniej nie wspomniała o Itachim. Chociaż pewnie i tak nie
przyjąłby tego spokojnie do wiadomości.
- Nie wiem - odpowiedziała z ciężkim westchnięciem. - Ale po pewnej
rozmowie z Ayumi, nie sądziłam, byś przyjął to dobrze, ale jestem mu wdzięczna,
że wtedy się pojawił - inaczej mogłoby być ze mną kiepsko - powiedziała nieco
zmieszana.
Sasuke uniósł swą brew.
- Po pewnej rozmowie z Ayumi? - spytał, wiedząc, że z nim nigdy nie
rozmawiała na temat Itachiego, nawet, gdy byli w sierocińcu.
- Powiedzmy, że chcąc odwieść mnie od znajomości z Sasorim, napomknęła
kilka rzeczy na temat twojego brata - odpowiedziała wyrzucając zabrudzone
waciki do śmietnika, po czym odwróciła się w jego stronę, plecami opierając się
o umywalkę.
- Znowu on - mruknął w niezadowoleniu Uchiha. - Nie wiem, co jest gorsze -
on, czy mój brat.
Sakura zaśmiała się cicho
pod nosem.
- Nie dramatyzuj.
- Nie dramatyzuję - zaprotestował. - Tylko zastanawiam się, kto jest gorszy
- przystawiający się bez przerwy do ciebie Sasori, czy Itachi, któremu niestety
albo i stety jestem coś winny.
Spojrzała na niego pytająco,
nie za bardzo wiedząc, co dokładnie ma na myśli.
- Nie bądź taka zdziwiona. W końcu cie uratował - powiedział, robiąc kilka
kroków ku niej z delikatnym uśmiechem na twarzy. Będąc przy niej położył dłoń
na jej ciepłym policzku i przejechał po nim kilkakrotnie. - I za to ja również
jestem mu wdzięczny.
Sakura odpowiedziała
uśmiechem, mając nadzieję, iż w bliskiej przyszłości relacje pomiędzy braćmi
całkowicie się unormują. Jak to mówią - nadzieja umiera ostatnia.
- Podobasz mi się w mojej koszuli.. - szepnął jej czule do ucha, co
spowodowało, iż zalała się rumieńcem. Delikatnie uniósł jej podbródek i z
namiętnością spoglądał w jej szmaragdowe oczy.
- A tobie przydałoby się zmyć ten makijaż - powiedziała nieco zmieszana i
namoczonymi wacikami zaczęła wycierać jego twarz.
- Czyżby panna Haruno nie potrafiła przyjmować komplementów? - spytał ze
śmiechem, gdy ta w międzyczasie próbowała pozbyć się uciążliwego makijażu.
Sakura zlustrowała go ze
złością wypisaną w swych oczach.
- A nawet jeśli, to co? - fuknęła, mocniej przyciskając wełniane waciki do
jego twarzy.
- Słodko wtedy wyglądasz - odparł z zawadiackim uśmiechem.
- A ty wyglądasz właśnie jak sadysta - mruknęła, kończąc przemywać jego
twarz.
Sasuke prychnął śmiechem.
- Czuła jak zwykle - powiedział, a następnie chwycił ją na ręcę i wyniósł z
łazienki.
- Uchiha, co ty...? - zaczęła, jednak szybko jej wypowiedź została
przerwana delikatnym pocałunkiem. Czując jego usta na swoich, uśmiechnęła się
sama do siebie, po czym zaczęła oddawać z równą zachłannością jego pocałunki.
Nie wiedząc nawet, kiedy znaleźli się ponownie na łóżku, nie potrafiąc
zaprzestać swych czułości i uczuć...
Budząc się, ujrzała śpiącego
szatyna-wilkołaka na brzegu swego łóżka. Zdziwiła się na jego widok, choć,
mówiąc prawdę, nie za bardzo nawet pamiętała, jak znalazła się we własnym
łóżku. Ostatnie, co pamiętała to prośba skierowana do Nakatsu, gdy tylko źle
się poczuła, by przyprowadził Sasuke i zabronił Sakurze zbliżania się do niej.
Wiedziała zdziwienie wypisane na jego twarzy, jednak ten nie zadawał zbędnych
pytań, za co była mu wdzięczna. Czując się o wiele lepiej, próbowała wyjść z
łóżka, tak aby nie zbudzić przyjaciela. Ale jej się to nie udało.
Otsuri czując, jak
dziewczyna się porusza, momentalnie otworzył swe powieki i z niepokojem
spoglądał na nią.
- Dobra, czemu spałeś w moim pokoju? - spytała odruchowo Ayumi, widząc
rozbudzonego przyjaciela.
- By mieć cię na oku - odparł srogo, dłonią próbując rozmasować
zesztywniały kark. - Lepiej się już czujesz? - zapytał, przyglądając się jej
kątem oka.
Ayumi przytaknęła z
uśmiechem.
- O wiele lepiej. Coś musiało mi zaszkodzić.
Wiedział, że kłamała, czuł to w kościach.
- Koniec wykrętów, nie jestem Sakurą. Mów, co się z tobą dzieje -
powiedział z powagą, która nie za bardzo do niego pasowała.
Uśmiech z twarzy nastolatki
zniknął, a w jego miejscu pojawił się wyraźny grymas.
- Nie wiem, o czym mówisz - powiedziała czerwonowłosa, próbując wstać z
łóżka, jednak Nakatsu złapał ją za nadgarstek, nie pozwalając jej na to.
- Wczoraj zaobserwowałem wystarczająco, by wiedzieć, że coś jest nie tak -
warknął, będąc złym, że ukrywa coś przed nimi wszystkimi. Nie chciał dopytywać
się Sasuke, który wyraźnie zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji czy też jej
matki; chciał to usłyszeć bezpośrednio od niej. Wtedy tylko prawda będzie mieć
jakikolwiek sens.
Ayumi zmarszczyła brwi, po
czym wyrwała nadgarstek z jego uścisku.
- Nie musisz niczego wiedzieć - syknęła zła przez zaciśnięte zęby.
- Długo zamierzasz wszystkich okłamywać? - zapytał ostro, nie zamierzając odpuszczać.
Zrobi wszystko, by dowiedzieć się, co takiego przed nimi ukrywa.
- Nikogo nie okłamuję - odparła z oburzeniem.
- A ja jestem królową - zripostował z niekrytą ironią uczeń Konohy. - Nie
jestem głupi, Ayumi - warknął będąc poirytowany zachowaniem dziewczyny. - I
wierz mi, nie pozbędziesz się mnie, dopóki nie poznam całej prawdy - powiedział
z zaciętością. Od wczoraj podejrzewał, że coś jest nie tak, a obecne jej
zachowanie jeszcze bardziej go w tym utwierdzało. Wiedział, że gdyby się mylił,
Ayumi, którą znał, wyśmiałaby go, a następnie dała kuksańca w ramię. Taka
właśnie była. Ale w obecnej chwili była wyraźnie przestraszona i czymś
zestresowana. Tak jak powiedział, nie był głupi, wiedział, że coś się dzieje.
Potrzebował od niej jedynie słownego potwierdzenia. Zdawał sobie również
sprawę, iż gdyby Sakura ją wczoraj ujrzała, podzieliłaby jego niepokój. Ale on
nie myśląc przekazał jej ostre słowa ich wspólnej przyjaciółki, których w tej
chwili żałował.
- Czego ty ode mnie chcesz, Nakatsu? - spytała załamanym głosem. - Nie
chce, byś wiedział, nie chce, by ktokolwiek wiedział! - powiedziała, a histeria
przepełniała jej głos. Nie potrafiąc kontrolować swego ciała zaczęła się
trząść, a gorzkie łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
Nakatsu niepewnie objął ją
swym ramieniem, chcąc ukoić jej smutek.
- Ciii... - szepnął tuląc jej rozdygotane ciało. - Wszystko będzie dobrze -
dopowiedział szeptem, aczkolwiek nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, jak
bardzo się myli.
Jej oddech zaczął pomału
uspokajać się, jednak strach nadal nie odpuszczał. Tak naprawdę bała się
komukolwiek powiedzieć prawdę. Bała się reakcji bliskich osób i nie chciała, by
owa wiadomość zmieniła ich nastawienie w stosunku do niej. Nie potrzebowała
ciągłego latania wokół niej w obawie o nią i jej zdrowie. Jednak w objęciach
Nakatsu zaczęła wątpić w swoje wcześniejsze postanowienie.
Poczuł, jak dziewczyna kręci głową.
- Jestem chora - powiedziała niespodziewanie, przerywając niezręczną ciszę.
- Na białaczkę - dodała ledwo słyszalnym głosem, ale wiedziała, że on usłyszał
ją głośno i wyraźnie. Czuła jak jego ramiona wokół niej zastygają w bezruchu. -
Nie zostało mi zbyt wiele czasu - szepnęła i momentalnie poczuła jak Nakatsu
przytula ją do siebie o wiele mocniej niż wcześniej, jakby nie chciał jej
puszczać. Nigdy.
Itachi nie potrafiąc dłużej
zapanować nad swoim zdziwieniem, wrócił do swego nowego mieszkania, w którym
jeszcze walały się sterty nierozpakowanych kartonów.
- Ooo, to było szybkie - skwitował Deidara, który leżał na zafoliowanej
kanapie. - Czyżby Sakura wyrzuciła cię z domu, po tym jak zakomunikowałeś jej
jakże szczęśliwą wiadomość? - spytał żartobliwie, jednak Uchiha zignorował
zaczepkę przyjaciela i podszedł do wysokiego okna, spoglądając swymi karymi
tęczówkami na panoramę Tokio.
Sasori, który także pomagał
przyjacielowi w przeprowadzce, spoglądał na niego pytającym wzrokiem. Na
kilometr było widać, że coś go trapi, a w takich sytuacjach najlepiej było omijać
go szerokim łukiem. I pewnie by tak zrobił, gdyby nie fakt, że wrócił od Sakury
w zastraszająco szybkim tempie.
- Nie było jej? - spytał spokojnie, opierając się o najbliższą ścianę.
Itachi parsknął śmiechem pod
nosem.
- Oj była, była - mruknął, zastanawiając się cały czas, czego tak naprawdę
był świadkiem. Jednak wszystkie konkluzje prowadziły do jednego i tego samego
stwierdzenia. Związek Sakury z jego bratem zaszedł dalej niż początkowo
przypuszczał, a to oznaczało, że będzie musiał z nim porozmawiać prędzej, niż
by tego chciał.
- To w takim razie idę do niej zajrzeć - powiedział Sasori w drodze do
drzwi.
- Nie radzę - wtrącił spokojnie Itachi, wypuszczając ze swych płuc
powietrze. - No chyba, że chcesz, by Sasuke wywalił cię na zbity pysk.
Sasori słysząc imię
nastolatka przystanął w miejscu, a następnie spojrzał przez ramię na
przyjaciela, zastanawiając się do czego dąży.
- Nie powiem, byłoby ciekawie - wtrącił rozbawiony Deidara, który już
wyobrażał sobie kolejną kłótnię na lini Sasuke-Sasori, a gdyby jeszcze doliczyć
do tego Itachiego, mieszanka byłaby dość wybuchowa.
- Czyli wnioskuję, że brat wywalił cię z mieszkania swojej dziewczyny, co?
- spytał bezpośrednio karookiego.
- Niezupełnie - mruknął z westchnieniem, po czym podszedł do kilku kartonów
i zaczął w nich grzebać. - Sam wyszedłem - skwitował, mając nadzieje, że
Deidara nie zacznie bardziej drążyć tematu.
- Kiedy zamierzasz z nim porozmawiać? - spytał Sasori, powstrzymując swoje
chęci odwiedzenia różowowłosej.
- Wkrótce - odparł chłodno, łapiąc za czysty ręcznik. Zdawał sobie sprawę,
że do urodzin Haruno jest jeszcze trochę czasu, ale miał przeczucie, że
wszystko zmierzało ku właśnie tej dacie. Cały czas jednak zastanawiał się, jaką
ścieżkę wybierze jego brat, gdy tylko dowie się prawdy. Znając jego relację z
Sakurą, początkowo chciał odczekać aż do samego końca z ujawienieniem
wiadomości, ale był zmuszony do zmiany planów. Nie chciał decydować za brata
czy też zmuszać go do czegokolwiek. Sasuke będzie musiał sam podjąć decyzję,
czy zamierza stać murem na wujem, czy też uwierzyć w jego nieprawdopodobną
historię dotyczącą życia Sakury. Nie zwracając uwagi na dwóch przyjaciół,
którzy zaczeli ponownie debatować o jego sąsiadce, skierował się do łazienki z
zamiarem wzięcia prysznica. Wchodząc pod zimny strumień wody, podjął decyzję,
że z bratem porozmawia tuż po przyjeźdźcie licealistów z wycieczki na Hokkaido.
Wtedy wszystko będzie zależeć od jego młodszego brata.
Późnym popołudniem wrócił do
domu, po spędzeniu prawie całego dnia z Sakurą. Zdziwił się, że jego ciotka,
jeszcze się do niego nie dobijała, ale był jej wdzięczny za krótkiego smsa,
informującego go o stanie zdrowia Ayumi. Mógł odetchnąć z ulgą, wiedząc, że póki
co nic jej nie jest, aczkolwiek miarka się przebrała. Nie ma zamiaru dłużej
okłamywać Sakury i ukrywać przed nią prawdy, o stanie zdrowia przyjaciółki.
- Sasuke. - Usłyszał głos pani domu, gdy tylko miał zamiar wejść na
pierwsze piętro. Odwróciwszy się, ujrzał kobietę stojącą w wejściu do salonu. -
Masz chwilkę?
Uchiha skinął w odpowiedzi i
zszedł z drewnianych schodów, wchodząc za ciotką do salonu.
- Nakatsu jest z nią cały czas. - Powiedziała Akane siadając na kanapie i
podkulając pod siebie nogi.
Nie spodziewał się, że
znajomy z klasy nadal będzie znajdował się w jego domu. Przypuszczał, że gdy
tylko Ayumi się obudziła, wygoniła go albo zmusiła go do wyjścia, nie chcąc,
żeby ktoś ujrzał ją w stanie, w jakim się znajduje.
- Wydaje mi się, że on wie - dopowiedziała z cichym westchnięciem. Prawie
cały dzień nie rozmawiała z córką, nie licząc kilku zamienionych ze sobą słów.
To Otsuri spędził z nią większość tego dnia i to jego Ayumi wysyłała, gdy
czegoś potrzebowała.
Sasuke zamyślił się. Jeśli
to była prawda, nie zawaha się poinformować także Sakury. Czas minął.
- Wuj się odzywał? - spytał, siadając tuż obok Akane.
- Wraca jutro do Tokio, ale pewnie przez kilka kolejnych dni jeszcze nie
pojawi się w domu - odpowiedziała spokojnie. - Nie powiedziałam mu jeszcze o
decyzji Ayumi, nie wiem jak zareaguje - stwierdziła przybitym tonem.
On sam nie wiedział, jak
Madara zareaguje na wieść, że jego pasierbica odmówiła dalszego leczenia,
aczkolwiek zdawał sobie sprawę z faktu, że żadne nie pałało do siebie zbytnią
chęcią. Tak było od samego początku. Sam też się zastanawiał, czy Madara wie o
powrocie Itachiego do kraju. W końcu przed panem premierem mało co można ukryć.
- Może to nie pora... - zaczęł niepewnie, zaciskając dłonie na nogach.
Akane spojrzała na niego
pytającym wzrokiem i uśmiechem, zachęcającym do kontynuacji wypowiedzi.
- Itachi wrócił - powiedział chłodno.
Brwi kobiety momentalnie
uniosły się w zdziwieniu. Musiała przyznać, że jak była przygotowana na
wszystko, to tej nowiny zupełnie się nie spodziewała. Nie tak się umawiali.
- Kiedy? - spytała próbując powstrzymać nerwy na wodzy.
Sasuke wzruszył ramionami.
- Jakiś czas temu, ale dziś dopiero go spotkałem - odpowiedział,
nadal nie będąc zbytnio zadowolonym z powrotu brata. - Co więcej, jest sąsiadem
Sakury - dopowiedział w gniewie.
Akane wzięła głęboki wdech,
próbując poukładać swe myśli. Wiedziała, że to nie może być przypadek. Gdy w
grę wchodziło nazwisko Haruno, nic nie było przypadkiem.
- Pogódź się z bratem - powiedziała znienacka, zbijając tym samym Sasuke z
tropu. Ton z jakim mówiła był przepełniony powagą, a także chłodem. Jakby był to rozkaz.
Sasuke otwierał już usta, by zadać pytanie odnośnie
słów ciotki, gdy niespodziewanie Nakatsu wszedł do salonu.
- Pora już na mnie - powiedział brązowowłosy, spoglądając ostro na
znajomego.
Uchiha uważnie zlustrował
nastolatka i po spojrzeniu, jakim go odbarowywał, wiedział, że Ayumi mu
powiedziała. No chyba, że był inny powód do pogardy względenim niego.
Pani domu leniwie wstała z
kanapy.
- Odwiozę cię - zaproponowała ciepło.
- Nie trzeba - odmówił nastolalatek, nie chcąc być dla nikogo kłopotem.
- Nie przesadzaj. Zasługujesz na o wiele więcej niż tylko podwózkę do domu
- stwierdziła, a jej głos świadczył, że nie chciała, by się teraz sprzeciwiał.
- Tylko wezmę torebkę i możemy jechać - dopowiedziała, po czym opuściła salon.
Żaden z dwóch nastolatków,
nie odezwał się do siebie słowem. Sasuke czuł, jak Nakatsu pała do niego
niechęcią za ukrywanie przed wszystkimi prawdy. Jego wzrok i postawa mówiły
wszystko. Wiedząc, że prędko nie porozmawia z ciotką na temat jej opinii o
relacjach z Itachim, również wyszedł z pomieszczenia. Nie obyło się bez
uderzeniem o bark pomiędzy uczniami Konohy.
Sasuke, nie chcąc tracić
czasu, czym prędzej skierował się ku sypialni kuzynki, by wyjaśnić sobie kilka
spraw. Po zapukaniu chwycił za klamkę i wszedł.
Siedziała na swym łóżku, a
swe zielone tęczówki miała zwrócone ku niemu. Jakby na niego cały czas czekała.
- Powiem jej sama... - zaczeła stanowczo, czytając w jego myślach. - Proszę
cię tylko, bym mogła jeszcze nacieszyć się beztroską przyjaźnią jeszcze przez
miesiąc. Powiem jej, gdy
wrócimy z Sapporo. Obiecuję.
No comments:
Post a Comment